- Wierzysz w reinkarnacje ?
Spojrzałam mu w oczy. Było w nich coś, co przykuło moją uwagę. Dziwacznie błyszczały. Lazurowe tęczówki odbijały słabe światło padające od starej lampy naftowej stojącej w kącie.
Ta noc też miała w sobie coś dziwnego. Powietrze kotłowało się niczym gotująca się w garnku woda, a lekki, letni wiatr otulał każdy skrawek naszych ciał. Zimny parapet, oddziaływał na moje nagie uda tworząc pasy gęsiej skórki.
To miejsce już na zawsze miało mi się kojarzyć tylko z takimi rozmowami. Niezamieszkałe poddasze domu jego ukochanej babci.
Z każdym dniem obserwowaliśmy, jak zamieniało się w nieużytą, nazywaną już od dawna strychową część domu, z poobdzieranymi tapetami w kwiatowe motywy i z wystającymi z podłogi gwoździami.
Szare okno, oddające widok na połacie iglastych lasów i alejkę prowadzącą do pobliskiego parku, z którego jeszcze słychać było delikatny szum fontanny w zapewne barokowym stylu.
- Stek bzdur.
Odparł cicho, wpatrując dalej w ciemną otchłań.
- Chciałabym być ptakiem.
- Dlaczego akurat ptakiem ?
- Bo on nic nie musi. Wzbija się o tam...wysoko.
Mówiąc to, wskazałam palcem na usłane migoczącymi kropkami, czarne, jak noc, niebo.
- Tylko dlatego ?
Spojrzał na mnie, oczekując, że będę w stanie podać powód, jakikolwiek inny, drobny i mało znaczący, lecz uświadamiający
go w przekonaniu, że jest w tym coś głębszego.
- Tak...
Nigdy nie sądziłam, że osoba, która swoim byciem nie należała do żadnej formy, nie przywdziewała maski obojętności, obłudy i nie mydliła oczu ukazując fałszywe postrzeganie miłości, będzie
w stanie odejść od narzuconych samej sobie konwenansów.
Mówiłam " Tak będzie lepiej, wygodniej." Czułam się
komfortowo w swoim małym, wytyczonym przez siebie samą kręgu, do którego nie dopuszczałam nikogo, kto wydawał mi się zbyt naiwnym by istnieć w moim świecie.
Nie dostrzegłam jednak jednego małego, ale znaczącego szczegółu. Sama stworzyłam formę, w której czułam się, jak ryba w wodzie.
A więc pytanie brzmi, w którym momencie mojego życia straciłam czujność ? Kiedy ten cały nonsens zaczął odciskać piętno na moim postrzeganiu ludzi, samej siebie ?
Nagle, ot tak zaczęłam wierzyć, że można zmienić świat. Tak, tą niby małą, prężnie rozwijającą się kulę, której niegdyś podstawą były słonie, zwierzęta silne i majestatyczne. Przestałam bać się własnych przyjaciół i zaakceptowałam to, że nie tylko ja mam rację. Nieoczekiwanie straciłam wolę walki by pozostać przysłowiowym "pępkiem świata".
Wszystko co dotąd było moją ideą, myślą przewodnią, uleciało. Może to i lepiej...
Nigdy nie chciałam być postrzegana jako snobka, szowinistka
i egoistka. Mimo to nadal zastanawiam się, dlaczego ? Dlaczego ktoś, o kogo jeszcze niedawno istnieniu nie miałam pojęcia, zafajdał mój światopogląd ?
Czy wystawiłam się na tacy ? Pozwoliłam by zbyt szybko odgadł moje zamiary ? Mój system maskujący widocznie nawala.
Wiedząc to co dziś wiem, zupełnie inaczej bym to rozegrała. Aczkolwiek nie żałuję ani jednej chwili.
Wszystko się zmieniło, ale nie uważam, że to zmiana na złe...
Nazywam się Sonja Zahovic i to moje życie przewróciło się do góry nogami, w chwili kiedy na mnie spojrzał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz