Leżąc w łóżku, wpatrując się w ten sam punkt na suficie, zastanawiałam się co począć. Jak wybrnąć z sytuacji, z której nie da się wyjść obronną ręką. Budziłam odrazę względem samej siebie. Nawet moja wewnętrzna wojowniczka złożyła broń nie chcąc się mieszać w nieczystą grę.
Może w przyszłym wcieleniu okażę się osobą mniej parszywą
i bezwzględną, która nie ma za nic uczuć innych. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl. Myśl, która spędzała mi sen z powiek przez ostatnie kilka dni.
Jak się jej pozbyć ? Jak sprawić by odeszła na zawsze ?
Kolejny ponury dzień. Słońce ukryte za grubą warstwą chmur ani myślało się ujawnić. Wyślizgnęłam się spod otulającej moje ciało, kołdry, naciągając za duży t-shirt na nagie uda. Podeszłam do okna, napierając czołem na szybę.
Śnieg wydawał się zmieniać barwę. Przejrzysta biel ustępowała szarości im dłużej na nią patrzyłam. Stan melancholii dokuczał mi coraz częściej. Chcąc wyrwać się z niego jak najszybciej, odepchnęłam się dłońmi od zimnego, marmurowego parapetu, podążając do drzwi. Chwyciłam klamkę i naciskając ją, zamarłam.
- Unikasz mnie ?
- Kto cię wpuścił ? Przede mną stał Gregor z miną co najmniej niezbyt zadowoloną.
- Twoja mama. Odparł, napierając na mnie torsem
i wpychając z powrotem do pokoju. - Nie odbierasz telefonu, nie odzywasz się, myślisz, że łatwo mnie zbyć ?
- Gregor...Urwałam nagle próbując nie skupiać się aż nazbyt na jego groźnym spojrzeniu. Usiadłam na skraju łóżka, tyłem do niego, wpatrując się w żakardowo-amarantową ścianę.
- Co się dzieje Sonja ? Usiadł przy mnie, ciepło jego ciała wywierało na mnie coraz większy wpływ.
- To już jutro, prawda ? Wyjeżdżasz. Odwróciłam się, spoglądając na jego już nieco bardziej pobłażliwą twarz.
- Tak, ale...nie wyjeżdżam na zawsze.
- Tak, wiem. Ucięłam, przykładając wierzchnie strony dłoni do jego rozgrzanych policzków.
- Uda się. Mówiąc to, zamknął mnie w swoich objęciach. Nie miałam nawet chwili na zastanowienie się, na rozeznanie w sytuacji. Wtuliłam się w niego tak mocno, że również Gregor poczuł w tym uścisku coś, co bynajmniej powinno go niepokoić.
- Zostaniesz dzisiaj ze mną ? Zapytałam, wciąż jednak nie zwalniając uścisku, napawając się zapachem jego perfum.
- Tak.
Zeszliśmy do salonu. Mama jak zwykle krzątała się w kuchni, a tato mozolnie bazgrał coś w pliku dokumentów. Nawet nie zwrócili uwagi na dwie dodatkowe osoby. Trzymając Gregora za rękę, odchrząknęłam zwracając na nas uwagę obojga.
Mama widząc nasze splecione dłonie, uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Zjecie coś ? Właśnie przygotowuję obiad.
- Z chęcią. Rzucił Greg, uśmiechając się do niej szeroko. Tata natomiast przyglądał się nam uważnie z dość nikłym uśmiechem na ustach.
- Co robisz ? Zapytałam, podchodząc, siadając obok niego i wgapiając się w tonę papierów. Oczywiście, że mnie to w ogóle nie interesowało, ale wiem jaką sprawiłabym mu przyjemność gdybym okazała jakikolwiek zapał.
- Podpisuję umowy dotyczące nowego zlecenia.
Wzięłam do ręki jedną z kartek i uważnie wczytałam się w treść.
- To musi być duża umowa.
- Po czym wnioskujesz kochanie ? Mama podała Gregorowi cztery talerze, spoglądając po chwili na mnie.
- Sposób w jaki są pisane...Znów zagłębiłam się w jeden
z paragrafów. - każdy podpunkt jest dokładnie omówiony.
- Doskonale. W głosie taty dało się wyczuć nutę ekscytacji. Jego córka dorasta do funkcji prezesa firmy. Spełni się jego marzenie. Odłożyłam kartkę z powrotem na stolik i uśmiechnęłam się
do niego. - Zgłodniałam.
- Gregor, rozmawiałam z twoją mamą. Wyjeżdżasz jutro ? Mama, nakładając mu kolejną porcję warzyw na parze, uśmiechnęła się smutno.
- Tak. Sezon zimowy się zaczyna. Trzeba coś wygrać dla Austrii. On za to uraczył ją triumfalnym uśmiechem zwycięzcy.
- Niedawno gościliśmy u nas równie młodego sportowca. Odezwał się ojciec, kręcąc delikatnie w dłoni kieliszek wina. - Tom...Lauro, jak on się nazywał ?
- Tom Hilde. Dodała pospiesznie, zajmując swoje miejsce.
Zrobiło mi się słabo. Gregor obrzucił mnie nietypowym spojrzeniem, po którym miałam ochotę uciekać ile sił w nogach.
- Tak się składa, że to mój dobry kolega. Odpowiedział brunet, upijając pokaźną ilość wina ze swojego kieliszka.
- Bardzo sympatyczny chłopak, twardo stąpający po ziemi. Dodał tato, lustrując wzrokiem chłopaka.
Czy tylko ja mam wrażenie, że ojciec jest cięty na mojego chłopaka ?
- Świetny sos mamo ! Wypaliłam nagle, nalewając sobie na talerz zbyt dużą ilość czosnkowego dipu.
- Sonju robię go co tydzień. Mama roześmiała się, patrząc na mnie, jak na głupka.
- I tak twierdzę, że tym razem udał się lepiej, niż zwykle, prawda tato ? Spojrzałam na niego znacząco, po czym zanurzyłam warzywo
w bladożółtym sosie, wkładając je do ust niemal natychmiast.
- W rzeczy samej. Odrzekł spokojnie ojciec powtarzając po mnie czynność.
Ten obiad był totalną porażką. Coś mi to przypominało. Tamta kolacja z udziałem Toma również nie była udanym wydarzeniem.
O nie...znowu o nim myślę.
- Moja rodzina organizuje dziś małe rodzinne spotkanie. Proszę
o pozwolenie na to aby Sonja mogła mi towarzyszyć. Gregor spojrzał na moich rodziców, a potem na mnie.
Dobrze, że akurat wtedy nie miałam nic w ustach, bo prawdopodobnie udusiłabym się właśnie w tym momencie. Wytrzeszczyłam oczy.
Jego rodzina ?! Prosi o pozwolenie ?!! O co tu chodzi ?!
- Ależ nie mamy nic przeciwko Gregorze. Mama zachwycona, położyła dłoń na dłoni chłopaka uśmiechając się.
- Odwieź ją tylko bezpiecznie do domu. Dorzucił tata, po chwili również racząc go dość milusińskim uśmiechem.
- Oczywiście.
Pomagając mamie posprzątać po obiedzie, nadal miałam nadzieje, że Gregor żartuje, że wcale nie będę musiała poznawać jego rodziców, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Nie mam aż takiej pewności siebie, jak on. Nie komunikuję się z ludźmi tak doskonale, jak on. Nie jestem taka, jak on !
Jego rodzina najprawdopodobniej pomyśli, że jestem jakąś wariatką
z prowincji. Że wcale do niego nie pasuję. Spojrzałam na chłopaka, który akurat siedział z moim ojcem przy kominku i zażarcie o czymś dyskutował.
- To coś poważnego kochanie ?
- Co ? Spojrzałam na mamę, która badawczo
mi się przyglądała. - Nie wiem...Ty wiedziałaś, że tata, to ten jedyny ?
- Tata był tym, do którego uciekłam. Roześmiała się na samo wspomnienie.
- Uciekłaś ?
- Twój tata był szkolnym bawidamkiem. Znów parsknęła
śmiechem. - Byłam w innym związku zanim go poznałam i uciekłam aby być z nim. Uśmiechnęła się, a jej oczy wyglądały na pogrążone
w marzeniach i wspomnieniach.
Wielka gula w moim gardle świadczyła o tym, że za wszelką cenę nie chciałam aby i tak stało się w moim przypadku. Nie chcę uciekać, choć już raz prawie to zrobiłam. Ale to był błąd i teraz dobrze na tym wyjdę.
Również się uśmiechnęłam, wkładając brudne talerze do zmywarki, do końca wierząc w słowa swojej podświadomości.
- Nic mi nie mówiłeś o tym spotkaniu rodzinnym ! Wrzasnęłam, zatrzaskując za nim drzwi mojego pokoju.
- Miałem ci powiedzieć. Z resztą...co się tak wściekasz ? To tylko moi rodzice...i siostra...i ciocia. Zastanowił się przez chwilę, pocierając kciukiem zarost na podbródku. - I babcia.
Spojrzałam na niego, kryjąc twarz w dłoniach.
- Nie wierzę...Westchnęłam, kręcąc głową, po czym czyniąc honory fochniętej nastolatki, zamknęłam się w łazience.
Strach obleciał ? Nie jesteś chyba na tyle głupia by sprawić, że cała ta farsa się wyda, hm ?
OHHHH ZAMKNIJ SIĘ !!! PROSZĘ, ZAMILCZ ! Wrzeszczałam w duchu. Wewnętrzna wojowniczka okazuje się bardziej uporczywa, niż sądziłam.
Wzięłam półgodzinny prysznic. Niech sobie czeka. To miała być kara, za to, że wcześniej nie pisnął ani słówka. Owinięta jedynie w biały, puszysty ręcznik, wyszłam z łazienki miażdżąc go wzrokiem.
- Masz zamiar tak na mnie patrzeć przez cały wieczór ?
- Może ! Żachnęłam się i otwierając szafę, wyjęłam z niej turkusową sukienkę w stylu małej czarnej.
- Zachowujesz się, jak dziecko. Parsknął śmiechem.
- A TY...! Urwałam, czując, że tracę kontrolę nad ręcznikiem, który dotąd kurczowo podtrzymywałam łokciami. Brunet wstał i podszedł do mnie, mrużąc oczy.
- A ja ? Uśmiechnął się tajemniczo, a zarazem zawadiacko, przyciągając mnie do siebie na tyle mocno, że kawałek białej, puszystej tkaniny okalającej moje ciało, zwisał bezwładnie, trzymając się na moich piersiach już tylko dlatego, że były one przyciśnięte do jego torsu.
Moje serce zaczęło tańczyć harlem shake, a ja oddychając głęboko nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa. Ściskając w dłoni sukienkę, wgapiałam się w jego zadowolone spojrzenie.
- Mam wrażenie, że się rumienisz. Rzekł po chwili, wydzierając mnie siłą z odmętów tej okropnie zawstydzającej chwili.
- W...wca...wcale nie. Wymamrotałam, chwytając szybko kraniec ręcznika i przyprowadzając go niemal natychmiast
do porządku. - Pó...pójdę się ubrać. Dodałam, po czym zmuszając każdy skrawek mojego ciała do jakiejkolwiek pracy, odwróciłam się
i nabierając powietrze do ust, ponownie zniknęłam za drzwiami łazienki.
Dlaczego on musi sprawiać, że czuję się jak idiotka ? Mam już dość problemów ze swoim sumieniem.
Warknęłam w myślach, pospiesznie zakładając majtki, biustonosz
i wciskając się w sukienkę.
Upięłam włosy w ciasny kok i przez chwilę zatrzymując wzrok na swoim lustrzanym odbiciu, wertowałam swoją twarz, niczym książkę.
Jesteś gotowa. Jesteś gotowa....Nie jesteś gotowa...Westchnęłam przewracając oczyma i chwytając do ręki mascarę, ruszyłam do wyjścia.
Gregor bynajmniej się nie nudził. Czytał coś. Nie miałam zamiaru mu przeszkadzać, spryskałam się mgiełką perfum, nawet na niego nie patrząc.
- "Mama jest taka niesprawiedliwa. Zaczął czytać. - Mówiłam jej o nim, Dyskoteka szkolna miała być tym kluczowym momentem ! Miał spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, że lubi mnie bardziej, niż inne dziewczyny z klasy." Słysząc jego teatralny ton, odwróciłam się
i widząc, że to, co wcześniej uznałam za jakiś świstek, był moim pamiętnikiem, ruszyłam w stronę pokładającego się ze śmiechu bruneta.
- Jak śmiałeś !!!!?? Wrzeszcząc, jak opętana, próbowałam wyrwać mu dziennik z ręki, ale było to trudniejsze, niż myślałam. - To moja własność ! Oddawaj !
- Poproś.
- Nie zamierzam !
- " Oh..Marco jest taki wspaniały !" Wrzasnął, znów rechocząc, jak żaba.
- Proszę !!!! Oddawaj ! Powstrzymując łzy wściekłości, dalej na próżno starałam się odzyskać swoją własność.
Widząc, że wcale nie żartuję, Gregor popchnął mnie lekko na łóżko, sam siadając spokojnie i kładąc różowy notes obok siebie.
Zagarnęłam go szybko i oblewając go rozżalonym spojrzeniem, wyszłam zatrzaskując za sobą drzwi mojego pokoju.
Zbiegłam po schodach i widząc wciąż jarzące się pomarańczowe płomienie w kominku, podeszłam do niego i nie zważając na roztargnione miny moich rodziców, cisnęłam do niego pamiętnik jeszcze przez chwilę wpatrując się w skręcające się od temperatury zapisane kartki mojego dzieciństwa.
Uspakajając zmysły, spojrzałam na mamę, przepraszając ją wzrokiem, po czym chwyciłam płaszcz i nie wiele myśląc, ruszyłam do wyjścia.
Słysząc po chwili za sobą otwierane drzwi, bez słowa podążyłam do stojącego przed domem, samochodu.
Gregor otworzył drzwi od strony pasażera, lustrując mnie wzrokiem. Ani myśląc na niego spojrzeć, wsiadłam do środka i utkwiłam wzrok na czubkach turkusowych szpilek.
- Masz zamiar się do mnie nie odzywać ? Zapytał, również wsiadając do środka i wlepiając we mnie swoje spojrzenie.
- Jedźmy już. Odparłam, luzując apaszkę, która nagle zaczęła ściskać moją szyję, a przynajmniej takie miałam odczucie.
Dom, w którym byłam już wcześniej. Jednak teraz wyglądał zupełnie inaczej. W oknach dało się dostrzec światło i krzątających się we wnętrzu ludzi.
Przez całą drogę słowem się do siebie nie odezwaliśmy. Ta chwila wydawała mi się nie być właściwą na poznanie jego rodziny. Byłam wściekła na ich syna, wnuka, brata...
- Słuchaj. Zanim tam pójdziemy...Wypalił nagle, ujmując moją dłoń
i zmuszając mnie do spojrzenia na niego. - Przepraszam. Przesadziłem, nie miałem prawa grzebać w twoich rzeczach.
- Nie miałeś. Wycedziłam.
- Wybaczysz mi ? Uśmiechnął się, przywdziewając minę bezdomnego psiaka.
- Zastanowię się. Uwolniłam dłoń z jego uścisku i wysiadłam z auta.
Nie dość, że i bez tej akcji z pamiętnikiem, nie czułam się pewnie, to jeszcze musiał mnie nią doszczętnie zniechęcić do czegokolwiek związanego z nim. Ale nagle przypomniałam sobie, że jutro przecież już go tu nie będzie.
Miętoląc palcami wskazującymi moją dolną wargę, oboje, powolnym krokiem ruszyliśmy do drzwi frontowych.
Nim Gregor zdążył chwycić ich klamkę, otworzyły się, a w nich ukazała się smukła, dość wysoka blondynka w bardzo eleganckiej, kremowej kreacji niezakrywającej kolan.
- Nareszcie jesteście. Już zaczynaliśmy się martwić ! Uśmiechnęła się szeroko. - Jestem Gloria. Mam nadzieje, że Gregor mówił o mnie same dobre rzeczy. Spojrzała na niego znacząco, śmiejąc się.
To musiała być jego siostra. Byli tak bardzo podobni.
- Taak...Przełknęłam ślinę, podając jej dłoń i siląc się na uśmiech.
- Wchodźcie ! Praktycznie wepchnęła nas do środka. Panował tam niesamowity zgiełk. - Kochani !
Gloria przywołała swoją rodzinę do porządku, ciągle chichocząc.
- No w końcu ! Jak spod ziemi wyrosła przede mną kobieta w średnim wieku, lecz również bardzo elegancka i szykowna. - Cieszę się, że możemy cię dziś gościć...yyy...Kobieta spojrzała na Gregora, jakby oczekując ratunku.
- Sonja...Fuknął Gregor, przewracając oczyma.
- Taaak ! Cieszę się, że możemy cię dziś gościć Sonju. Uśmiechnęła się do mnie, gładząc mój policzek.
Czułam się tam, jak maskotka drużyny futbolowej. Czekałam, kiedy wyjmą aparaty i zaczną ustawiać się w kolejce by zrobić sobie ze mną zdjęcie.
- Siadajcie. Zaraz podamy kolację.
Ciągle się uśmiechałam. Przecież tak trzeba, prawda ? Gregor co jakiś czas ściskał pod stołem moją dłoń, chcąc dodać mi otuchy, ale na nic się to zdawało.
Już po chwili na moim talerzu wylądowała perliczka przyozdobiona masą owoców. Rozpoznałam truskawkę, ananasa i jagodę.
- Gregor upodobał sobie dziewczyny z imieniem na literę es. Gloria roześmiała się w głos, trącając brata. - Jak miała na imię ta poprzednia, którą do nas przyprowadziłeś ?
- Glorio, to chyba nie jest odpowiednia chwila, nie uważasz ? Skarciła ją matka, jednak również chichocząc.
- Sandra ! Odezwał się jeden z najmłodszych członków rodziny. Jakiś kuzyn ? Nie mam pojęcia. Wiedziałam jedno. Chcę stąd iść !
- Możecie przestać ? Wtrącił się Gregor, patrząc na wszystkich dość oziębłym wzrokiem.
- Sonju, może powiesz nam coś o sobie ? Matka Gregora wlepiła we mnie swoje równie, jak jego czekoladowe oczy. Teraz wiem po kim je ma.
- Dużo o pani słyszałam od mojej mamy. Uśmiechnęłam się, chcąc jakoś zaplusować. Czułam, że jak na razie atmosfera jest bardzo gęsta, przynajmniej dla mnie. - Przeprowadziłam się do Austrii z Madrytu, brakuje tu słońca, ale ludzie są bardzo uprzejmi. Mam zamiar iść na studia, ale dopiero za rok.
- Dlaczego za rok ? Gloria drążyła temat.
- Jakoś...w tym roku zbyt wiele się wydarzyło. Przeprowadzka, bardzo ją przeżyłam. Plany się zmieniły.
- Rozumiem. Kiwnęła głową, powracając do zajadania perliczki, do której nie wiedziałam jak się zabrać.
- To się je rękoma. Szepnął po chwili Gregor, widząc moje bezwładne krążenie oczyma po dłoniach wszystkich dookoła.
- Twój ojciec mówił, że masz przejąć interes. Muszę przyznać, że jego matka była bardziej wścibska od niego samego.
- Tak, choć nie jestem z tego zadowolona. Nie bardzo interesują mnie tego typu sprawy.
- A co cię interesuje ?
- Lubię siatkówkę. Odparłam bezwiednie, próbując oderwać udko od tego biednego zwierza, które teraz na tym talerzu wyglądało tak samo żałośnie, jak ja czułam się w tym towarzystwie.
- Gregor mocno skupia się na swojej karierze. Przerywając chwilową ciszę, odezwała się głowa rodziny. Siwiejący już brunet o identycznym, jak Gregor uśmiechu.
- Tak. Zdaję sobie z tego sprawę.
- Tatooo...Gregor próbując ratować i mnie i sytuację, starał się nie pozwolić na długie wywody ojca.
- Synu, wiesz, że wszyscy chcemy dla ciebie, jak najlepiej. Mężczyzna przewrócił oczyma, powracając do sączenia wina.
- Niewiele wiem o tym sporcie, ale myślę, że kibicując Gregorowi, trochę się podszkolę. Oznajmiłam, upijając spory łyk wina, chcąc jakoś zaspokoić dręczące mnie od samego wejścia do tego domu, pragnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz