niedziela, 13 października 2013

8 - Houston ! O rany, ale mam problem !

 od :Sonja.Zah@.com
do : Grette232@.com

Zrobiłam niesamowitą głupotę ;(  

od : Grette232@.com
do :Sonja.Zah@.com

Opowiadaj natychmiast !

 od :Sonja.Zah@.com
do : Grette232@.com

O rany....ale mam problem !...



- No wiesz, nie wyglądasz na trzeźwą !
- Miło to zaczepiać nieznajome dziewczyny ? Odparłam z przekąsem, chcąc pozbyć się typa.
- Nawet bardzo. Uśmiechnął się szelmowsko, po czym pociągnął mnie za rękaw swetra, wydostając tym samym z tego tłoku i ścisku. - Łazienka jest tu. Wskazał palcem, powtórnie się uśmiechając. Przesadna pewność siebie ? Gdzieś to już widziałam. Chyba wszyscy tutaj są tacy.
- ...dzięki...Rzuciłam cicho, prawie natychmiast zamykając się w za drzwiami. Po załatwieniu potrzeby...jednym słowem lazurowe niebo, bo tak sobie nazwałam tego drinka, wywołuje moczotok, spojrzałam w lustro. Cały image, który prezentowałam jeszcze dwie godziny temu uleciał gdzieś. Wyglądałam jak potwór. Potargane włosy, spocone ciało i nieświeży oddech. No pięknie !
Pokropiłam twarz kojącą odrobiną wody, nabierając do ust wielki haust powietrza.
- Mogę wracać...Powiedziałam do siebie i uśmiechnęłam się do lustra, by sprawdzić, czy aby na pewno jeszcze nie czas na mnie.
Wychodząc, przywitałam się z jakąś dziewczyną, która szeroko się do mnie uśmiechnęła. Mam chyba iść prosto.
- Chyba należy mi się jakaś nagroda za ratunek. Znów usłyszałam ten głos.
- Słuchaj ! Jeśli myślisz...Wtedy po raz pierwszy spojrzałam na tajemniczego natręta. Dłuższe, blond włosy, duże niebieskie oczy i zabójczy, a zarazem dziecinny uśmiech, formujący dwa przecudowne dołeczki w obydwu policzkach.  - Czy zwykłe dziękuje wystarczy ?
- Nie sądzę. Ale odprowadzenie wybawcy brzmi o wiele lepiej. Jego akcent...mówił, jak...haha jak kaczka.
Wiem, wiem...nie powinnam się śmiać z innych narodowości, bo sama przecież nie jestem stąd.
- Wychodzisz już ? Spojrzałam na chłopaka, próbując nie dać poznać po sobie, że odrobinę mi się spodobał. Oczywiście to tylko odrobina, prawie nic.
- Pewnie chciałabyś, żebym został, ale niestety. Obowiązki wzywają. Przekrzywił głowę na lewą stronę i roześmiał się, ciągle mi przyglądając.
- A więc skoro musisz...Uśmiechnęłam się zawadiacko i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych.
Chłopak lekko zmieszany, szybko mnie dogonił, otwierając je i puszczając mnie przodem.
- Obowiązki ? Odwróciłam się i rzuciłam mu badawcze spojrzenie zza pleców.
- W rzeczy samej. Jesteś dziewczyną Gregora, prawda ?
- Nie jesteśmy razem. Oburzyłam się, choć sama nie wiem czemu. To było przecież bardzo prawdopodobne.
- A wyglądacie.
- Obserwowałeś mnie ? Zatrzymałam się, lustrując wzrokiem blondyna.
- Gregora. Szedł pewnym krokiem, nie roniąc ani kapki uśmiechu.
- Aaa ! Wybacz. Nie wiedziałam, że...ALE ZE MNIE KRETYNKA ! Pewnie pomyślał sobie, że jestem uprzedzona. Przecież nie mam nic do homoseksualistów.
- Nic nie szkodzi. Uśmiechnął się i przystanął przy bramie wjazdowej. - Pewnie musisz już iść Sonju. Mówiąc to, swoją dłonią odgarnął niesforny kosmyk moich włosów, lekko muskając przy tym
mój policzek. - Nie chciałbym, żeby Gregor martwił się o ciebie z mojego powodu.
- A...no tak. W takim razie....yyy...cześć. Moja wewnętrzna niezdara w głosie właśnie się ujawniła. To była najdziwniejsza rozmowa, jaką w życiu prowadziłam. Jeszcze przez chwilę wgapiałam się w tajemniczą postać, wsiadającą do czarnego terenowego auta.
Zaraz....skąd on zna moje imię ? Oh..mniejsza o to. Jest gejem, nie muszę się o nic obawiać. Co prawda mówiłam o jego osobie, co do swojej mając jednak pewne wątpliwości.
Chwytając za klamkę drzwi wejściowych, napotkałam rozedrganą postać Gregora.
- Gdzie byłaś ? Martwiłem się.
- Przepraszam. Miałam do czynienia z...bardzo dziwną sytuacją.
- Co ? Spojrzał na mnie jakbym mówiła w innym, nieznanym mu języku.
- Nie ważne. Uśmiechnęłam się promiennie. - Chyba trochę przesadziłam z alkoholem.
- Widać. Roześmiał się. - Ale nie powiesz mi, że źle się bawisz. Chwycił mnie za rękę i znów wprowadził w centrum dzikiej imprezy. Muzyka nie dawała mi usłyszeć własnych myśli, może to i dobrze.
Objęłam czekoladowookiego, przykładając skroń do jego torsu. Bity ani trochę nie namawiały ludzi do wolnego tańca, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało. Kołysaliśmy się w wolnym tempie, Greg chyba wyczuł, że naprawdę przesadziłam. Grunt, że czułam się przy nim bezpiecznie. W zasadzie nie powinnam. On był cholernie nieobliczalny, a ja słuchałam go, jak jakiegoś proroka.
Ciekawe czy choć w małym stopniu ja działam tak na niego. Lepiej, żeby nie wiedział, że może zrobić z moim umysłem wszystko, mógłby zacząć to wykorzystywać.
- Chodźmy stąd. Rzucił po chwili. - Mam lepszy pomysł. Mówiąc to, wyprostował się, rozejrzał dokładnie tak, jakby czegoś szukał, po czym poczułam, jak jego palce wplatając się w moje, nakazują mi iść za nim.
- Już się zbieracie ? Jeszcze nie ma północy ! Wrzasnął Mika, widząc nas w odwrocie. Jego wiecznie uśmiechnięta twarz wprawiała mnie w nagłe napady śmiechu, lecz tym razem było inaczej.
- Nie najlepiej się czuję. Powiedział stanowczo Gregor, przyciskając mnie do siebie. Nie skarżył się wcześniej. Mimo to posłusznie poszłam z nim.
- Nie mówiłeś, że...
- Bo nic mi nie jest. Nie wypuściłby nas. Roześmiał się, otwierając mi drzwi od strony pasażera.
- A właściwie...
- To niespodzianka. Znów wszedł mi w słowo. Czy on zawsze musi wiedzieć, co akurat w danym momencie chcę powiedzieć ? To irytujące.
Oparłam głowę o szybę gdyż stała się niepokojąco ciężka. Wsłuchując się w ciche dźwięki Kings of leon - closer, próbowałam miarowo oddychać. Czując co jakiś czas wzrok chłopaka na mojej osobie, przechodziły mnie dreszcze. On nie może aż tak na mnie działać. Prędzej zwariuję, niż zrozumiem ten system.
- Dobrze się bawiłaś ?
- Co ? ...aa Tak...Uśmiechnęłam się lekko, nie spuszczając wzroku z migoczących w świetle reflektorów płatków śniegu. - Nie lubię niespodzianek. Bąknęłam i dopiero teraz wlepiłam swój wzrok w jego postać.
- Musisz przywyknąć. Odparł spokojnie, uśmiechając się zawadiacko. - Zaraz będziemy na miejscu.
Westchnęłam cicho i przymykając oczy oddałam się błogim, znanym mi dźwiękom.

- Pobudka ! Z tego letargu wyrwał mnie jego głos i głośny dźwięk klaksonu. Zerwałam się i spojrzałam na niego z grymasem obudzonego dziecka. - Jesteśmy na miejscu. Otworzył drzwi i wysiadł.
Ciekawość doprowadziła do tego, że nie czekałam aż otworzy mi drzwi, a sama migiem wyślizgnęłam się z samochodu.
Mróz szczypał mnie w policzki i nos, ale nie uśpiło to moich zmysłów.
Zobaczyłam duży dom. Bardzo tradycyjny, ale zarazem piękny. Ciemno brunatne okiennice i wielki taras.
- To twó...
- Tak. Witam w posiadłości Schlierenzauerów. Odparł zabawnym tonem.
Poczułam się dość dziwnie. Nie chciałam poznawać jego rodziców. Nie teraz. Nie w takim stanie.
- Gdzie twoi rodzice ?
- Nie martw się, nie będziesz musiała z nimi rozmawiać. Wyjechali.
Naprawdę mi ulżyło gdy to usłyszałam. Niepewnie podążając w kierunku budynku, zastanawiałam się po co mnie tu przywiózł. Co prawda mogłoby się to wydawać niesprawiedliwe. On był w moim domu już kilkakrotnie, a ja ? A ja w zasadzie nic o nim nie wiedziałam.
Otworzył ciężkie, zrobione pewnie na zamówienie z drewniane drzwi, prawie od razu zapalając światło.
- O raany...Wydukałam. To był piękny dom. Lakierowane schody prowadzące na górę, parkiet na podłodze, ściany w niespotykanych pastelowych kolorach. - Tu jest obłędnie !
Weszłam do środka, rozglądając się dookoła, jak dziecko w sklepie zabawkowym.
- Rozgość się. Mówiąc to, podszedł do mnie i chwytając za obydwa rąbki mojego swetra,
zdjął go ze mnie. - Herbata dobrze ci zrobi.
Usiadłam na krześle, przy wielkim stole i obserwując go, poczułam, że zaczynam odpływać. To gorąco chyba źle na mnie działało.
- Gregor...Szepnęłam, po czym zerwałam się na równe nogi. - Gdzie jest łazienka ?!
Spojrzał na mnie, natychmiast odstawiając kubek i szybko zaprowadził mnie do toalety.
Jedyne co czułam to wirujący dookoła własnej osi żołądek i Ciepłe palce Gregora muskające moją szyję, kiedy próbował uchwycić moje włosy. Z czołem opartym o sedes, miałam ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy nie wracać.
- W porządku ? Przykucnął przy mnie i podając chusteczkę, lustrował mnie pobłażliwym wzrokiem.
- Niedobrze mi...odparłam cicho, łykając każdy haust powietrza.
- Będziesz jeszcze wymiotować ?
- Chyba nie..
Już po chwili wtulając się w ciepłe ciało chłopaka, niesiona do ciemnego pokoju, czułam się o niebo lepiej, jednak nadal strasznie. Wszystko wirowało, zapachy mieszały się i tworzyły jeden okropny zapach alkoholu.
Nogą uchylając drzwi, Gregor wniósł mnie do pomieszczenia, po czym ułożył delikatnie na miękkim łóżku.
Zapalił małą lampkę nocną i usiadł obok, obserwując mnie.
- Przepraszam..pewnie nie tak sobie to wyobrażałeś.
- Cicho bądź. Odrzekł stanowczo. - Pójdę po wodę.
Otworzyłam oczy, co w tym stanie było nie lada wyczynem. Mnóstwo zdjęć, krajobrazów, przypadkowych ludzi, a wśród nich dostrzegłam też moją twarz. Uniosłam się na łokciach z trudem utrzymując równowagę, z niedowierzaniem wpatrując w fotografię. Dobrze, że chociaż wyszłam na nim korzystnie.
Przykładając głowę do poduszki, starałam się już o niczym nie myśleć. Po chwili zjawił się Greg z butelką wody.
- Dasz radę się podnieść ?
- Tak. Zaparłam się rękoma o miękki materac i uniosłam niezwykle ciężkie ciało do góry.
Mimo moich starań i zapewnień, Gregor usiadł obok. Mogłam plecami oprzeć się o jego tors.
Podał mi butelkę i kazał upić kilka sporych łyków. Posłuchałam każdego jego słowa, choć nawet woda nie wchodziła mi łatwo.
- Musisz mnie odwieźć...jak twoja mama...
- Nigdzie się stąd nie ruszysz. Jego stanowczy ton nie pozwolił mi z nim dyskutować.
- Głowa mi pęka. Oparłam ją o jego prawą pierś i muskając policzkiem, szukałam wygodnego miejsca.
- Śpij. Szepnął, odgarniając moje potargane włosy. Sam zaś ułożył się w dość wygodnej dla niego pozycji. Nawet nie wiem kiedy oboje odpłynęliśmy.

od : Grette232@.com
do :Sonja.Zah@.com

Mówiłam, żebyś nie piła....

 od :Sonja.Zah@.com
do : Grette232@.com

Sama milion razy sobie to powtarzałam. GŁUPIA KRETYNKA ! :(



Usłyszałam dźwięk prysznica, a potem otwieranego okna i ptasi trel. Nie mogłam jeszcze otworzyć oczu. Zdecydowanie nie byłam na to gotowa. Ty kretynko ! Jak mogłaś doprowadzić się do takiego stanu ? Pozwolić mu na siebie patrzeć w agonalnym stanie !! Moje myśli były szybsze od bolidu. Bałam się poruszyć. Czułam, że mnie obserwuje. Pieprzona ciekawość.
Uchyliłam lekko jedno oko. Stał na środku pokoju z ręcznikiem przepasanym na biodrach, drugim wycierał wilgne jeszcze włosy.
- Dzień dobry ! Donośnym głosem powitał moją na wpół martwą osobę.
- Ciszej...błagam...Wydukałam, próbując jakoś poskładać ciało do kupy. Roześmiał się tylko i podszedł do jednej z szaf, wyciągając z niej czystą koszulkę i spodnie.
- Jeśli chcesz, możesz wziąć prysznic. Spojrzał na mnie z zawadiackim uśmiechem. - Później cię odwio...
Jego wypowiedź przerwał dźwięk telefonu leżącego na jednej z półek.
- Co tam Tom ? ...Leżąc, wsłuchiwałam się w jego słowa, co jakiś czas słysząc głos w telefonie. - Jak długo zostajesz w Innsbrucku ?  Zamilkł przez chwilę, po czym westchnął. - To może spotkamy się za jakieś dwie godziny ? Spojrzał na mnie i ponaglił mnie wzrokiem - Okey. Będę. Narazie.
Odłożył telefon i znów się do mnie uśmiechnął. - Wstawaj ! Wrzasnął, śmiejąc się.
- Wredny, parszywy...Wygramoliłam się z łóżka i wzdychając ciężko podążyłam do łazienki.
Zamknęłam drzwi na zasuwkę, tak na wszelki wypadek. Nadal jednak czułam się nieswojo. Odbicie w lustrze mówiło samo za siebie. Ciężka noc. Zrzuciłam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic, puszczając z niego na przemian ciepłą i zimną wodę. To mnie obudziło. Chwyciłam pierwszy lepszy żel pod prysznic. Przedtem jednak go powąchałam. No tak. Tajemnica odkryta. Wiem teraz czym pachnie Gregor.
Namydliłam całe ciało i pozwoliłam wodzie by spokojnie spływała po moim ciele, rozkoszując się tą chwilą.
Ciepły, mięciutki ręcznik już po chwili oplatał moją skórę. Jak tak dalej pójdzie, będę musiała nosić ze sobą zapas czystej bielizny. Pokręciłam głową na samą myśl o moim wybryku. Założyłam majtki i koszulkę, przepasając się ręcznikiem dookoła bioder. Ułożyłam mokre włosy w jako taki ład, wychodząc z łazienki.
- Dziękuje za wszystko. Powiedziałam od razu, chcąc mieć to już za sobą.
- Jesteś moją dłużniczką. Odrzekł, śmiejąc się. - Swoją drogą, im bardziej jesteś bezbronna, tym bardziej urocza. Dodał, nie patrząc na mnie.
- Dobrze wiedzieć. Wycedziłam przez zęby, topiąc się ze wstydu. - Odwieziesz mnie ?
Odłożył telefon, wstając i spoglądając na mnie spod oka.
- Aż tak ci się spieszy ? Podszedł bliżej, dłoń umiejscawiając na mojej, trzymającej kurczowo obydwa końce ręcznika.
Spuściłam wzrok, natychmiast się czerwieniąc. - Wiesz...chciałabym się przebrać.
- Szkoda. Odparł, uśmiechając się szelmowsko.
- Co to za Tom ? Zapytałam chcąc jakoś wybrnąć z trudnej sytuacji, która ewidentnie zaczęła mnie przytłaczać.
- Przyjaciel. Niedawno przyjechał. Był na wczorajszej imprezie.
- Ah tak..chyba go nie poznałam..pójdę się ubrać. Przepraszam na chwilę. Znów wróciłam do łazienki opierając się o drzwi. On doprowadzi mnie do zawału. Szybko wsunęłam się w spodnie, a włosy związałam gumką. Odczekałam jeszcze chwilę, po czym powtórnie pojawiłam się w pokoju.
- Jestem gotowa.
- A chcesz go poznać ? Spojrzał na mnie wyczekująco, jakby od razu chciał uzyskać odpowiedź. Nie zna mnie na tyle by wiedzieć, że potrzebuję czasu.
- Yy...nie chcesz porozmawiać z nim no wiesz..sam na sam ?
- Znając jego będzie uradowany, że przyprowadziłem dziewczynę.
- W takim razie dobrze. Ale najpierw muszę jechać do domu.

 od : Grette232@.com
 do :Sonja.Zah@.com

Uważaj na siebie. Nie rób głupstw, nie wiadomo, co może strzelić mu do głowy...

 od :Sonja.Zah@.com
do : Grette232@.com

Bardziej obawiam się siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz